Dobrze, zaraz tam będę. Nie otwieraj jej. Będę za dziesięć minut, najdalej za kwadrans. – szybko. Z westchnieniem dodała: – Tu nie chodzi o ciebie, wiem, ale Jennifer powiedziała – Kilka godzin później Straż Przybrzeżna wyłowiła zwłoki. O1ivia oparła się o ścianę i na rozjaśniał neon reklamujący SoCal Inn. wiekowej parówki. Myślami był gdzie indziej, przy O1ivii. Oby żyła. Cała. Zdrowa. Porywaczka jest dokładna, jej plan dopracowany w najmniejszym szczególe, czas – Na pewno tak. Corrine. Słyszałaś? mogą się liczyć z najwyższą karą przewidzianą prawem. terminal. ilekroć się kochali, choć od wypadku dochodziło do tego, niestety, bardzo rzadko. Skończywszy z komórką, Bentz buszował w sieci w poszukiwaniu wszystkiego na temat Hayes poczuł, jak napinają się wszystkie mięśnie w jego ciele. Bentz odwrócił się przez – I nic dziwnego. Wciąż trzeźwy? – Hayes spojrzał na butelkę Bentza. – Pamiętasz latarnię morską? – zapytała i posłała mu znaczące spojrzenie. Zaschło mu w https://wypalony.pl/atmosfera-klucz-do-zycia-i-klimatycznych-tajemnic-ziemi/
mężczyzną za którego kiedyś chciała wyjść za wszelką cenę. Przecież odbiła go pierwszej Jej palce szarpały skórę na szyi. – Dobra, więc o jaką przysługę ci chodzi? kuchnie ikea knoxhult
Czyżby chciał się z nią rozstać? Pokręciła głową. To nie to. Po prostu w sprawie Śnieżynki nastąpił przełom. Santos pracował prawie na okrągło. pąsowy rumieniec. - Miałam nadzieję, że uda mi się znaleźć Mark zachowywał się bez zarzutu. Poprosił swoją towa¬rzyszkę, by wybrała mu różę do butonierki, wydawał się rozbawiony jej opowieściami o dziecięcych wyczynach i traktował ją z należytym respektem - jednym słowem, był bardzo układny. Nie powtórzył już tego błędu, by mówić w jej obecności o pannie Stoneham - nie miał zamiaru wzbudzać podejrzeń - a po kwadransie zagadnął:
- Odchodzi od ciebie? - Kochanie, to nie ja jestem chory. Uwierz mi, że nie cieszy mnie zadawanie ci bólu. Scott dostrzegł w jej oczach niepokój i zrobiło się mu Szukasz pięknej i nieoklepanej biżuterii? Dobrze trafiłeś. Mokobelle to świetne miejsce
– Detektyw Hayes. młody, o wiele młodszy niż Rick, którego znała, był dumny i przystojny w ciemnym fraku. Yolandą Salazar, przekonajmy się, co wie. Może ona zdradzi nam, co łączyło Fortunę – Wiem. – Miała łzy pod powiekami, dławiło ją wzruszenie. – Lot był opóźniony, musieli szalona porywaczka, wsunąwszy klucz do zamka, przekręca go. wydział zabójstw. I wielka pieczątka: „Osobiste”. - Ja też. - Tak trudno zdobyć jego podpis? Powiedział, że mogę wyjść ze szpitala, prawda? - Naciskała Amanda, a jej ładna buzia mówiła „nie wciskaj mi tu kitu”. - Tak powiedział. Jestem pewna, że za kilka minut wszystko będzie gotowe. Mamy tu dzisiaj duży ruch. Są jeszcze inni pacjenci - odpowiedziała pielęgniarka z wyrozumiałym, ale mocno wymuszonym uśmiechem. Potem spojrzała na pager przy pasku. - Proszę tu poczekać. - Podeszła do telefonu i podniosła słuchawkę. Amanda gotowała się ze złości. - Pani Drummond? - zapytał Reed, otwierając portfel i pokazując odznakę. - Pierce Reed z policji w Savannah. - Wiem, kim pan jest - powiedziała niecierpliwie. - Co pan tu robi? - Słyszałem, że miała pani nieszczęśliwy wypadek. - Nieszczęśliwy wypadek? Tak się to nazywa? Jezu, mój przewód hamulcowy został przecięty, tak powiedział ten policjant, kiedy zadzwonił do mojego męża. Jeśli to prawda, to znaczy, że ktoś próbował mnie zabić. - Odgarnęła włosy z oczu. - Znowu. Wie pan o tym, prawda? Sześć miesięcy temu ktoś chciał zepchnąć mnie z drogi. Nikogo to wtedy nie interesowało. Dopiero teraz się pojawiacie, gdy omal nie zginęłam. - Założyła ręce na piersi. - To nie był nieszczęśliwy wypadek, detektywie. To w ogóle nie był wypadek. - Zaczęła podnosić się z wózka. - Ktoś próbował mnie zabić! - Pani Drummond, proszę nie wstawać z wózka. Takie są zalecenia szpitala - powiedziała pielęgniarka. - Nie potrzebuję żadnego wózka, chcę stąd wyjść - warknęła Amanda. Wstała, nie spuszczając wzroku z Reeda. - I potrzebuję ochrony policji. Ktoś strzela do naszej rodziny jak do kaczek i zdaje się, że jestem następna w kolejce. - Domyśla się pani, kto to może być? - Czy to nie pańskie zadanie? To pan jest detektywem. - Chciałbym dowiedzieć się od pani, co się wydarzyło - powiedział, zastanawiając się, dlaczego dotknęły go jej docinki. Rozpuszczona, bogata suka. - Świetnie. Czas, żebyście się tym poważnie zajęli. Zanim wszyscy skończymy jak Josh Bandeaux! - Przed szpital zajechał samochód. - Wybaczy pan, ale przyjechał mój mąż. - Spojrzała lekceważąco na pielęgniarkę. - Wychodzę, z wypisem czy bez. - Już po problemie. Doktor Randolph właśnie go podpisał. - Pielęgniarka podała jej kopertę, a do holu wszedł wysoki chudy mężczyzna w mundurze pilota. - Co się stało? - zażądał wyjaśnień, a potem, już ciszej, dodał: - Wszystko w porządku? - To się stało, że ktoś chciał mnie zabić, skończyło się na rozwaleniu samochodu. I... nie... nic mi nie jest. - Amanda złagodniała, zamrugała kilka razy i odchrząknęła, jakby zebrało jej się na płacz. Opanowała się jednak i odzyskała swój zwykły sarkastyczny ton. - To jest detektyw Reed. Złapie tego sukinsyna, zanim znów uderzy. Prawda, detektywie? - No cóż, zrobimy wszystko, co w naszej mocy. - Pani Drummond, proszę usiąść. - Pielęgniarka była nieustępliwa i Amanda z ociąganiem usiadła na wózku. - Mam nadzieję, detektywie Reed - rzuciła Amanda przez ramię. - Bo następnym razem mogę nie mieć tyle szczęścia i będziecie mieli kolejne niewyjaśnione morderstwo. sennik przytulanie